Z fioletowej Himalayi już zaczęłam komin dla mamy. Oczywiście kolor i wzór ciężko było uchwycić moim aparatem ;-(
Pierwszy raz robię coś z tej włóczki i jestem bardzo mile zaskoczona. Jest delikatna i miła w dotyku, a oczka prawie same się przerabiają ;-)
Kolorek w rzeczywistości bardzo zbliżony do tego:
Z białej ma powstać czapeczka i rękawiczki dla maluszka, a czarną bawełnę dokupiłam na sweterek dla siebie. Potrzebuję tylko jeszcze jakieś dwie dodatkowe ręce, żeby się z wszystkim wyrobić przed świętami, bo aktualnie na drutach mam jeszcze sweterek, który zamówiła sobie u mnie babcia.
A może dałoby się rozciągnąć jakoś dobę, żeby trwała dłużej niż 24 godziny :-)
Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze :-)
No na pewno powstaną z nich jakiś cudeńka:) Komina zapowiada się wspaniale!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję za wyróżnienie i również serdecznie gratuluję Tobie!
Pozdrawiam!